Niedawno zostałem zapytany o ustawienia falownika Watt 4S4. Nie znałem wcześniej tego modelu, wyszukiwarki też niewiele pomogły. Dopiero mając go w rękach zauważyłem, że jest klonem dosyć kiedyś popularnego falownika Taian Teco E2, rozprowadzanego przez znaną firmę z Katowic, która wciąż udostępnia polską instrukcję do tego modelu. Programowanie jest proste "do bólu", zaledwie 30 parametrów i 39 stron opisu.
Pierwszy problem - falownik nie reaguje na sygnał REV, a rozwiązanie okazało się banalne. Należało właściwie ustawić parametr FN3, gdyż przy wartości 1 REV oznacza tylko zmianę kierunku, a do pracy konieczny jest dodatkowo sygnał FWD. Aby sygnał REV samodzielnie uruchamiał silnik, należy ustawić 0, jak zaleca fabryka.
Kolejny temat to brak możliwości zadawania prędkości z potencjometru. Po ustawieniu FN11=1 falownik wytwarza maksymalną częstotliwość określoną jako FN6 bez względu na położenie potencjometru. Pomiędzy zaciskami 8 i 10 występuje napięcie 10V, ale wartość wyjściowa nie ulega zmianie nawet przy zwarciu wejścia napięciowego 9 i masy 10. Przełączenie wejścia na tryb prądowy 4-20mA niczego nie zmienia.
Falownik jest zatem uszkodzony. Konieczny jest demontaż - bardzo łatwy - i śledzenie drogi sygnału zadającego prędkość. Wejścia falownika są dla bezpieczeństwa odseparowane od części "gorącej" i zasilane oddzielnym napięciem przez dwa skrajne przewody tasiemki. Sygnały z wejść dwustanowych są przekazywane na stronę wysokonapięciową za pośrednictwem kilku transoptorów. Sygnał analogowy także, ale należy pamiętać, że transoptory mają rozrzut parametrów, nie muszą też być liniowe. Z pomocą przychodzi sprzężenie zwrotne. Wartość odebrana przez mikroprocesor jest przetwarzana na ciąg impulsów PWM (modulacja wypełnienia) i przesyłana poprzez kolejny transoptor z powrotem do wejściowej części izolowanej. Ten przebieg o amplitudzie napięcia odniesienia, w tym przypadku 10V, po uśrednieniu może być porównany z napięciem zadającym, gdyż potencjał masy jest wspólny. Zadania te wykonują układy SMD LM358 (podwójny wzmacniacz operacyjny) i LM393 (podwójny komparator). Tyle teorii, a praktycznie należało miernikiem sprawdzić, gdzie jest przerwa na trasie sygnału. "Przedzwaniając" ścieżki stwierdzam, że tor urywa się gdzieś pod gniazdem programowania. Po jego usunięciu pod spodem znajduję kilka zaśniedziaych ścieżek i przelotek, zapewne skutki pozostałości chemii z procesu produkcyjnego. Po przelutowaniu wątpliwych połączeń falownik nareszcie reaguje - wyświetlacz pokazuje wartości od zera do Fmax. Teraz zauważam następną usterkę - mam duża strefę martwą na początku skali, potem wartość zadana rośnie bardzo powoli, aby pod koniec obrotu gwałtownie wzrosnąć do maksimum. Po dwóch pomiarach i minucie zastanowienia odkrywam, że to nie awaria, a skutek moich poprzednich działań - wejście wciąż pracuje w trybie prądowym. Zmiana stosownego parametru, odłączenie rezystora bocznikowego 250 omów za pomocą mikroprzełącznika pod pokrywką - i wszystko wraca do normy. Na tym naprawa się kończy.
fot 1 - części składowe falownika
fot 2 - panel sterowania z zaznaczonym obszarem uszkodzenia
fot 3 - radiator z elementami mocy
eplus
Poszukujesz instalatora falowników , tel :665470995